Zespoły zabrały łaziki, wyposażenie i narzędzia, zapakowały do wypożyczonych wcześniej samochodów, a wielkie skrzynie zostawiły w magazynie. W te same skrzynie załadują łaziki i sprzęt, po zawodach, na drogę powrotną do Polski.
Oba zespoły po przejechaniu ponad 1000 km, w dużej części w pustynnym krajobrazie, dotarły 27 maja do Henksvill.
Studenci stacjonują w motelu Hanksvil Inn. Łaziki są już złożone i uruchomione. W ich testowaniu 28 maja, w warunkach pustynnych, przeszkodziły zespołom nieoczekiwane opady deszczu.
Niestety nie bez problemów przebiega wyprawa zespołu SKNL Rover Team z Politechniki Rzeszowskiej. Oni nie skorzystali z usług pewnej i doświadczonej firmy spedycyjnej i przekazali łazik 16 maja firmie, z usług której korzystały zespoły z Politechniki Rzeszowskiej przy okazji wysyłki sprzętu na inne zawody do USA. Zespół wyleciał z Warszawy tydzień później 23 maja. Po drodze były przesiadki w Paryżu i Salt Lake City. W końcu dotarli do Los Angeles, gdzie najpierw czekali na przylot łazika a później przez trzy dni walczyli z biurokracją przy odprawie celnej.
Nie wygląda to najlepiej. Łazik mają odebrać 29 maja wieczorem i w nocy wyjechać z Los Angeles w kierunku Hansville. Część zespołu wyjechała koło południa, aby zdążyć na poranną odprawę drużyn przed zawodami 30 maja. Chcą z organizatorami zawodów ustalić takie terminy rozgrywania konkurencji, aby zdążyć dowieźć łazik na miejsce zawodów.
Będą mieli niewiele czasu na złożenie, uruchomienie i przetestowanie łazika. Dodatkowy kłopot to brak rezerwacji miejsc w motelu. Może się skończyć tym, że będą zmuszeni nocować na kempingu. Ciekawe czy są na to przygotowani.
Podobny problem zapewne ma zespół z Indii. Oni już dotarli do Hanksville, ale siedzą na walizkach pod jednym z moteli. Na miejscu jest również zespół z Yorku z Kanady, który wygrał zeszłoroczną edycję zawodów. Amerykańskie drużyny i sędziowie dotrą jak zwykle w ostatniej chwili.